Zamek w Janowcu. Jedyny prywatny zamek w PRL-u

Fortyfikację obronną wybudował na początku XVI wieku hetman wielki koronny Mikołaj Firlej, przedstawiciel jednego z najpotężniejszych rodów magnackich Rzeczypospolitej. Kopie płaskorzeźb nagrobnych brodatych postawnych wielmożów eksponowane są w muzeum na zamku. Warownia po 150 latach stała się własnością rodu Tarłów, a następnie Lubomirskich. W 1655 roku Szwedzi w znacznym stopniu uszkodzili masywną budowlę, którą później odbudowali Lubomirscy. W 1672 roku na zamku w Janowcu ucztował król Michał Korybut Wiśniowiecki. Ponoć specjalnie dla niego wybudowano most przez Wisłę, który zawalił się zaraz po przejeździe orszaku. Z zamkiem związani byli wybitni architekci i rzeźbiarze: Santi Gucci Florentino i Tylman z Gameren (Gamerski).

Malownicze ruiny janowieckiego zamku (budowla ma 732 m2 powierzchni) z charakterystycznymi pasami na budynku bramnym stoją na szczycie wysokiej skarpy nad Wisłą. Z trzech stron otacza je naturalny wąwóz i stromizna.

Zamek, znacznie zniszczony już podczas wojen napoleońskich, popadał w ruinę, do czego przyczyniły się też obie wojny światowe.

Leon Kozłowski, inżynier geodeta i nauczyciel ludowy a zarazem znany w kraju poszukiwacz skarbów, pracując jako Powiatowy Komisarz Ziemski przeprowadzał parcelacje majątków ziemskich w ramach ówczesnej reformy rolnej. W tym czasie Ćwirko-Godyccy zlecili mu parcelację ich majątku położonego w Oblasach pod Puławami. W rozrachunku nabył resztówkę o powierzchni 19 ha wraz z ruinami zamku i parkiem w sąsiednim Janowcu nad Wisłą. Leon Kozłowski kupił zamek w Janowcu w 1931 r. od Pauliny Zieleniewskiej, właścicielki także dóbr w Wielkopolsce. Cena wynosiła 5 tys. zł rozłożonych na 10 rocznych rat po 500 zł. Kozłowski romantyk i fantasta usiłował na własną rękę wyremontować i odbudować chociaż część zamku, który trzeba pamiętać należał do największych w Polsce.

W czasie wojny w roku 1944 Janowiec był przyczółkiem i miejscem ostrych walk między wojskami niemieckimi a sowiecką armią. W baszcie mieścił się punkt obserwacyjny Niemców, na ruiny spadło setki katiuszy a potem przybyli Sowieci z marszałkiem Żukowem, w zamku stacjonował sztab wojsk radzieckich.

Po wojnie okazało się, że zamek i otaczający go park mają zbyt małą powierzchnię, by zostać przejęte przez władzę w ramach reformy rolnej. Kozłowski pozostał jego właścicielem a Janowiec był jedynym prywatnym zamkiem w komunistycznej Polsce a być może w całym bloku wschodnim. Mimo nieustannych szykan ze strony władz komunistycznych, utrudnień, braku funduszy Leon Kozłowski pozostał ostatnim posiadaczem prywatnego zamku w PRL-u.

Leon Kozłowski oprowadzał gości i przekazywał legendę o Czarnej Damie, córce dawnych właścicieli, która zabiła się z miłości do biednego rybaka, odrzuconego przez jej rodziców. Czarna Dama, która ukazuje się w ruinach podczas pełni księżyca ma być duchem Heleny Lubomirskiej, która jako młoda dziewczyna zakochała się w biednym rybaku. Rodzice zabronili jej spotykania się z ukochanym, a gdy nie posłuchała, zamknęli ją w zamkowej wieży. Helena nie wyrzekła się swojej miłości i po kilku miesiącach w zamknięciu z rozpaczy popełniła samobójstwo skacząc z wieży. Zrozpaczeni rodzice przewieźli jej zwłoki w oszklonej trumnie do kościoła w Kazimierzu Dolnym. Wtedy duch córki zaczął ukazywać im się w zamku. Przenieśli trumnę do kościoła w Janowcu, ale to nie pomogło. Duch nieszczęsnej Heleny nadal krążył po zamku. Leon Kozłowski, dawny kawalerzysta, zawsze mający na sobie buty z cholewami, każdego dnia odbywał konno paradny wyjazd ze swojej magnackiej siedziby, pilnie lustrując podległe mu włości. Niejednokrotnie przebierał się także za Czarną Damę, aby wzbudzić lęk wśród janowickich chłopów.

Z upływem lat nie mając siły, pieniędzy, naciskany przez władze 75 letni książę jak go nazywano ustępuje. W trybie 6 Ustawy Wywłaszczeniowej wyraża zgodę na sprzedaż zamku z otoczeniem za odszkodowaniem pomniejszonym do wysokości budowy domu jednorodzinnego. Zaznaczono przy tym, że dalsze opieranie się doprowadzi tylko do wywłaszczenia drogą administracyjną.