Nadwiślańskie spichlerze Grudziądza zachwycają rozpalonymi do czerwoności cegłami w zachodzącym słońcu. Promenadą wzdłuż rzeki przechadzają się mieszkańcy z psami i dziećmi. Na łańcuchach okalających fontannę turyści wieszają kłódki wzorem europejskich stolic. Jest kwietniowy ciepły dzień. Po drugiej stronie wiekowych magazynów zbożowych prowadzi zacieniona, brukowana uliczka. Wieczorami to ulubione miejsce spotkań młodzieży ale w niedzielę jest pusto jakby chowała się przed oczami ludzi chodzących tędy modlić się do pobliskiego kościoła. Książę Edward nie pasował ani do jasnej ani do ciemnej strony murów. Poznaliśmy się na rogu ulicy Prostej.
Książę Edward – tak go nazywają. Był kolarzem ale teraz bolą go kolana. Miał dużą firmę budowlaną ale teraz już jej nie ma. Wyprostowana sylwetka i sportowy sznyt. Dałem się namówić na kawę a przy okazji miałem rozwiązać jakiś problem, który nurtował Księcia od pewnego czasu..
Książę Edward szuka swojej księżnej, ale złośliwe skrzaty namieszały w jego komputerze i zazdrośnie strzegą dostępu do portalu. Randkowego.
Samotny Książę mieszka z bratem, Remigiuszem. Za kilka dni brat wyjedzie na leczenie, o które zadbał Edward. To będzie pamiątkowa fotografia.
Edward zwany w Grudziądzu Księciem mówi, że to miasto i mieszkanie przy Prostej to dla niego tylko przystanek. Kiedy za kilka miesięcy dostanie wyczekaną emeryturę, wróci do Kalisza skąd pochodzi lub pojedzie do Niemiec. Tam szczęśliwie żyją i pracują jego dorosłe dzieci. Edward nie pasuje ani do jasnej ani do ciemnej strony spichlerzy.